08 października 2012

What goes around, comes around

Od kilku dni jestem ofiarą swatki. Cytuję: "kiedy widzę fajnego chłopaka i widzę fajną dziewczynę to wiem, że razem będą jeszcze fajniejsi" i tak to się zaczyna. Oczywiście schlebia mi fakt, że jestem fajna. Skromność nie pozwala mi przytakiwać, ale nie wypada też temu zaprzeczać. :> Nie żebym się specjalnie opierała, i tak nie mam nic do roboty, a nie tak łatwo znaleźć partnera na studniówkę. Partner partnerem, ale żeby był odpowiedni to już wyczyn. Nie mam specjalnych wymagań, ale często i posiadanie jakiejkolwiek wizji, określonych kryteriów sprawia problem. Szczęście, że jestem na tyle niskiego wzrostu, że mój studniówkowy partner nie musi mieć dwóch metrów, nawet jeśli ubiorę 16-centymetrowe buty. :P
Pielęgnowanie karmy czasem się jednak opłaca, chociaż wiadomym jest, że nie pielęgnuje się jej dla materialnych, cielesnych korzyści [ ;p ], mimo wszystko karma była łaskawa i ów partner spadł mi z nieba, hm, no może nie tak dosłownie. :P Wiadomość dla mojej współbloggerki - to tylko studniówkowy partner! ;)

Miastowe perełki weszły mi w nawyk, więc kolejny prezencik. Miasto wita studentów!



Dodam, że na przednie koło natknęła się straż miejska i wymierzyła karę w postaci blokady.

2 komentarze:

  1. hahaha :D tez sie bawie w swatke ;D

    zapraszam do mnie :D
    http://myliittledreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hhaha, zabawa w swatkę zawsze spoko ^^


    + obserwuję . (:
    zapraszm do mnie . :
    http://onedloveeforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń